Krakowski kawałek raju

 Mam wrażenie, że mało kto zapytany o rok 2020 szczerze się uśmiechnie i z radością opowie o tym czasie. Cóż, dla nas ten rok też jest wymagający, a mimo to piękny. Opowiemy wam o tym w którymś z następnych postów. Dzisiaj chcemy pokazać wam miejsce, dzięki któremu przetrwaliśmy najgorsze chwile strachu. Patrząc na krakowskie ulice, a także telewizyjne migawki z Tatr, Bieszczad czy znad morza, zdobywa się pewność, że wirus nie istnieje, a przynajmniej nie jest tak groźny, jakby się mogło wydawać. Sytuacja wyglądała jednak zupełnie inaczej w połowie marca, kiedy to zamknięto nas wszystkich w domach, a media napędzały falę strachu. Jak wiecie, należymy do tych, którzy biorą wirusa na poważnie. Choć staramy się funkcjonować w miarę normalnie nadal zachowujemy wszelkie środki ostrożności. W związku z tym nie spotkacie nas na żadnej imprezie masowej, w galerii czy kościele. Przesadzamy? Czas pokaże.

 

    Wspomniane 14 dni, a w zasadzie 14 dni i co najmniej miesiąc po nich były dla nas czasem przepełnionym strachem i wielką niewiadomą. Zakupy powodowały skok adrenaliny większy niż skok na bungee (wiemy co mówimy, próbowaliśmy), wyjście z psem zastępowało nam filiżankę mocnej kawy popitej energetykiem, a sama myśl o spacerze z Maleństwem powodowała bóle brzucha i zimne poty. W tym całym szaleństwie byliśmy niezwykle wdzięczni opatrzności za posiadanie dwóch balkonów, które zastępowały nam poranne spacery i pewnego małego skrawka raju, o którym opowiemy wam dzisiaj. Dzięki możliwości spędzenia tam weekendów oraz wybranych popołudni udało nam się nie zwariować i zachować resztki sprawności fizycznej.

   Nasz mały  kawałek raju umiejscowiony jest dokładnie po drugiej stronie Krakowa. W normalnych warunkach potrzeba 30-40 minut, żeby tam dotrzeć. W dobie pandemii podróż autem trwała maksymalnie 20 minut i docieraliśmy do krakowskich Przegorzał. To właśnie tam, przy ulicy Cygańskiej znajduje się  Stacja Doświadczalna Katedry Genetyki, Hodowli i Etologii Zwierząt należąca do Uniwersytetu Rolniczego im. Hugona Kołłątaja w Krakowie. Dlaczego to miejsce jest tak niezwykłe? Wystarczy przekroczyć bramę stacji doświadczalnej i nagle przenosimy się na wieś. Ciszę i spokój tego miejsca przerywa tylko leniwe rżenie koni, ciche muczenie Rosy i Konstancji, a czasem poszczekiwanie psów. To miejsce, które koi najbardziej nadszarpnięte nerwy, gdzie o swoich bolączkach zawsze możesz opowiedzieć jednemu z setek  puszystych przyjaciół, bądź ukryć je w grzywie któregoś z koników polskich. Na co dzień ta oaza spokoju jest miejscem pracy Taty. W weekendy, a także niektóre popołudnia, naszym małym rajem. Tata zajmuje się sadzeniem marchewki, ogórków, pomidorów i cukinii, Pies tapla się w niewielkim bajorze, Maleństwo drzemie w wózku, bądź baraszkuje na kocu w cieniu wielkiego świerka, a Mama korzysta z chwili spokoju i nadrabia zaległości w lekturze. Nie serwują tu wyszukanych obiadów, jednak kiełbaska z grilla lub pieczone ziemniaki smakują po całym dniu na świeżym powietrzu jak ambrozja.

 

     Przegorzały mają jeszcze kilka zalet. Przede wszystkim tuż obok znajduje się wejście na ścieżkę pieszo - rowerową prowadzącą z Mostu Zwierzynieckiego do Tyńca. Popołudniami i w weekendy jest ona niesamowicie zatłoczona, jednak i na to znajdzie się sposób. Poniżej wałów, którymi poruszają się rowerzyści biegnie dróżka. Można nią dojść aż do ulicy Mirowskiej, a dalej wędrować już ścieżką pieszo – rowerową. Ci, którzy wolą centrum Krakowa, zamiast w stronę Tyńca mogą skierować się w stronę Mostu Zwierzynieckiego i po drodze podziwiać piękny Salwator. Naszym sercom zdecydowanie bliższy jest kierunek Tyniec. Uwielbiamy podziwiać majestatycznie wznoszący się nad nami klasztor w Tyńcu, wzdychać do sąsiadującego ze stacją doświadczalną Pałacu w Przegorzałąch (Jeśli znajdziecie chwilę warto wstąpić tu na kawę i spojrzeć na Wisłę z perspektywy ich pięknego tarasu. Wprawdzie aktualnie zamek znajduje się w remoncie- prawdopodobnie do drugiej połowy 2021, jednak w pobliżu uruchomiono kawiarnię w baszcie. Szczegóły znajdziecie na ich oficjalnym profilu na fb.) i machać kajakarzom dzielnie przemierzającym wiślane kilometry. Po drodze często mijamy restaurację Srebrna Góra i żałujemy, że nie jesteśmy rowerzystami (dla nich obowiązuje stały rabat 10%), liczymy rybaków dzielnie szukających zdobyczy w odmętach Wisły lub po prostu grzejemy twarze w letnim słońcu.  Tu zdecydowanie nie czuć zgiełku miasta, czas płynie wolniej, a ludzie nie spieszą się tak bardzo, dzięki czemu są dla siebie dużo milsi. Namówiliśmy was na małą wyprawę do Przegorzał? Nie? To zdradzę wam jeszcze jeden sekret, tylko ciii… Brama stacji doświadczalnej jest zwykle otwarta i spokojnie można podejść do koni. Pamiętajcie jednak, że nie należy ich karmić bez zgody opiekunów, a teren na którym przebywacie jest terenem prywatnym, należącym do Uniwersytetu Rolniczego.


Komentarze

Popularne posty