Park Tysiąca Koszy
Szaleństwo! Wstaliśmy dziś bladym świtem,
zjedliśmy śniadanie w ekspresowym tempie i ruszamy w trasę, żeby pokazać wam
kolejny piękny park. Naszą wyprawę ponownie zaczynamy pod Centrum
Handlowym Serenada, jednak dla odmiany nie kierujemy się w stronę Lotniska
Rakowie Czyżyny, ale pniemy się ulicą Franciszka Bohomolca pod górkę. Pchanie
wózka wymaga odrobinę wysiłku, a Pies musi obwąchać każdą trawkę, ale cóż to
dla nas. Jeszcze kilkaset metrów i dotrzemy do celu! Wiecie gdzie się dziś
wybraliśmy?
Chyba udało się wam zgadnąć. Dziś
pokażemy wam Park Reduta. Jest to jeden z najmłodszych parków w Krakowie,
powstał zaledwie rok temu i nadal niewiele osób zdaje sobie sprawę z jego
istnienia. Być może dlatego, że wcale nie jest do niego łatwo trafić? Mnie
samej udało się to dopiero za drugim razem (prawdopodobnie dlatego, że zaufałam
Googe maps). Mam więc nadzieję, że moje wskazówki trochę wam pomogą. Jeśli
nie macie wózka, to do Parku Reduta najłatwiej dostać się ścieżką
wydeptaną za ekranami przy skrzyżowaniu ulicy Reduta i Bohomolca. Dróżka ta
doprowadzi was do ulicy ks. Mikołaja Kuczkowskiego, przy której znajduje
się główne wejście do parku. Jeśli tak jak my poruszacie się cztero- lub
trójkołowcem, to idźcie dalej wzdłuż wspomnianych ekranów i tuż za nimi
skręćcie w ulicę Kurzei. Zobaczycie intensywnie niebieski blok, a przed nim drogę
osiedlową. Idąc za nią traficie prosto do Parku Reduta.
Kiedy już dotrzecie na miejsce, pewnie będziecie nieco
rozczarowani. Park Reduta zdecydowanie nie jest tak imponującym parkiem jak
Park Lotników Polskich, jednak ma w sobie pewien urok. Wyobraźcie sobie, że
jesteście we własnym ogrodzie (nie ważne, że wasi dziadkowie, rodzice i wy od
zawsze mieszkacie tylko w bloku), spacerujecie wypielęgnowanymi ścieżkami i co kilka
kroków schylacie się, aby powąchać różę, lub ugasić pragnienie parnego dnia
soczystym agrestem bądź kwaskowatą porzeczką... Po chwili kryjecie się w cieniu
uwodzicielsko pachnącej jabłoni, której owoce już za kilka tygodni znajda się w
upieczonej przez was aromatycznej szarlotce. Zanim to jednak nastąpi
relaksujecie się w nasłonecznionym lub zacienionym leżaku z dobrą książką i
pyszną kawą... Tak, takie rzeczy tylko w Parku Reduta! Już dziś możecie tam
spróbować agrestu i porzeczek (tak naprawdę dajcie im jeszcze kilka,
kilkanaście dni, żeby dojrzały), a za 2-3 lata na drzewach owocowych powinny
się pojawić pierwsze jabłka! Kawę musicie przynieść ze sobą. Niestety w pobliżu
parku nie ma jeszcze żadnej kawiarenki. Może ktoś z was chciałby taką otworzyć?
Aktualnie trwa przetarg na zagospodarowanie pawilonu znajdującego się w parku
(po szczegóły zapraszam tutaj).
W tym małym skrawku raju każde dziecko (nawet to trzydziestoletnie)
znajdzie coś dla siebie. Znajdują się tu dwa niesamowite place zabaw, kilka
wielkich huśtawek ogrodowych, boisko do gry w nogę, ścieżka edukacyjna
"Drugie Życie Drzew", niewielki strumyczek Sudół oraz kameralny psi
park, ukryty w zaroślach tuż obok powstających nowych bloków DOM-BUD-u. Co ważne,
w tygodniu park ten świeci pustkami, w weekendy czasem trudno tam wbić
szpilkę.
Złośliwi nazywają Park Reduta Parkiem Tysiąca Koszy.
Rzeczywiście jest ich tutaj sporo (według strony urzędu miasta aż 135), co
rzuca się w oczy głównie dlatego, że park pełen jest młodych, niedawno
posadzonych drzew, które są niewiele większe od wspomnianych śmietników. Niestety,
pomimo ich ilości butelki czy papierki po słodyczach i tak wygrzewają się w
słońcu na wypielęgnowanych trawnikach...
Choć do Parku Reduta zmierzamy zwykle od ulicy
Bohomolca, to nie wyobrażamy sobie tego spaceru bez przejścia po betonowym
"mostku” nad Sudołem i spaceru ulicą Rozrywki w kierunku Cmentarza
Batowice. Za każdym razem, kiedy tam jesteśmy zadziwia mnie fakt, że takie
miejsca są jeszcze w Krakowie. Ulica biegnie wzdłuż wspomnianego strumyka. Idąc
nią mijamy pozostałości ogródków działkowych, malownicze zarośla, potężne drzewa
i pachnące polne kwiatki. Aż łezka kręci się w oku, kiedy dochodzimy do ulicy
Reduta i powoli wracamy do domu...
Przepis na dziś: Kawa z nalewką z róży.
Przygotujcie:
- filiżankę
ulubionej kawy,
- 0,5-1
łyżeczkę cukru,
- 10-15
ml nalewki różanej.
Jak to zrobić?
Pamiętacie
jak mówiłam, że nalewka z róży to jedyna nalewka, której nie robi się na
spirytusie a na wódce? Cóż, cztery lata temu jeszcze tego nie wiedziałam, teraz
jestem mądrzejsza, jednak w piwniczce wciąż stoi pamiątka moich
eksperymentów... Nic nie szkodzi w dni takie jak dziś filiżanka ulubionej kawy
z odrobiną nalewki i cukru smakuje wybornie i nawet pogoda za oknem aż tak
bardzo nie przeszkadza.
Komentarze
Prześlij komentarz